Śmieszne wypadki
Ciocia kazała mi wprowadzić do garażu TOYOTE YARYS. Byłem z kolegą Michałem wsiadliśmy do samochodu i chciałem się popisać i z kostki ruszyłem z piskiem opon. Podwórko mam mam około 75m. i rospędziłem się do 25km. a nie zauważyłem że jest jeszcze dużo lodu na podwórku. Kiedy się zoriętowałem i dałem po hamulcach, samochód zaczoł dalej jechać, a raczej ślizgać. Gdy bylem już na boku to wrzuciłem 1 i dałem w gaz i wyjechałem na bok mało co w drzewo nie pie****. A jak się ślizgałem to prze sobą miałem jeszcze jeden garaź w którym była moja Meganka.
Po tym incydęcie nie szarżuje już, bo nie chce myśleć co by mi ciotka zrobiła i ojciec jak bym rozwalił oba samochody. płaczepłaczebardzo szczęśliwybardzo szczęśliwylollol


  PRZEJDŹ NA FORUM